Anna Walentynowicz (z domu Lubczyk) – urodziła się w 1929 roku, w Równym, na terenie dzisiejszej Ukrainy. Jej edukacja skończyła się w piątej klasie szkoły podstawowej. Po śmierci rodziców i zaginięciu brata w czasie II wojny światowej utrzymywała się z pracy służącej. Po wojnie, razem z ludźmi, u których pracowała, przyjechała do Gdańska. Wkrótce została skierowana do pracy w fabryce margaryny (Gdańskie Zakłady Przemysłu Tłuszczowego „Amada” w Gdańsku-Letnicy).
Autorka: Anna Miler
Do obejrzenia: FILM
Marzyła jednak o pracy w Stoczni Gdańskiej, która ze względu na realizowany Plan Szcześcioletni szukała nowych pracowników i pracownic. Walentynowicz wybrała pracę spawaczki, jak sama mówiła „w blasku płomieni, w snopach iskier”[1]. Dopiero dzięki interwencji Ligi Kobiet kierownik zgodził się ją zwolnić z pracy w fabryce margaryny. Udała się na kurs spawacza, który kończył się egzaminem, i kurs dla analfabetów. „Przysięgałam sobie, że poświecę wszystkie siły i że nikt nigdy nie będzie miał powodu, żeby mnie zwolnić z pracy. […] Uczyłam się z zapałem i byłam wdzięczna Polsce Ludowej, że pozwalała mi pracować”[2].
Przodownica pracy
Anna Walentynowicz pracowała w Stoczni Gdańskiej od 1950 roku, najpierw jako spawaczka, później jako suwnicowa („operator urządzeń podnośnych” [3]) m.in. w Hali 42A. Wierzyła, że dzięki sumiennej pracy przyczyni się do odbudowy Polski. „Rok później [w 1951 roku – A.M.] moje zdjęcie pojawiło się po raz pierwszy w gazecie w artykule Nasi Przodownicy i odtąd pojawiało się coraz częściej – przed Zlotem Młodzieży w Berlinie, z okazji Kongresu Związków Zawodowych (pojechaliśmy we trójkę – Sołdek, Gołąbek i ja, jako delegaci stoczni) oraz w gablotce przodowników na dziedzińcu. W kombinezonie tam stoję, przy pracy, w jednym ręku trzymam maskę, a w drugim rączkę spawalniczą. Obok mnie stoi Wiśniewska Jadwiga – 240 procent [4], i Sekuła Emilia – 210. Ja miałam wykon najwyższy – 270 procent normy. Gablotka stała przed dyrekcją, a pod nią czerwoną farbą szedł napis: przodownice z brygady im. Róży Luksemburg” [5].
Udział w Zlocie Młodzieży (Festiwalu Młodych Bojowników o Pokój) w Berlinie był dla niej wyróżnieniem. Tam zetknęła się jednak z obłudą i kłamstwem – część osób z delegacji uciekła, a pozostałym zakazano po powrocie do Polski komentować sprawę lub wskazywać na wrogą propagandę. „Głos Wybrzeża” z 1954 roku donosił z kolei, że Anna Lubczyk „dla uczczenia II Zjazdu [PZPR] i Święta Kobiet zobowiązała się skrócić czas spawania klap zaburtowych z 237 na 118 godzin oraz pospawać gretingi, skracając czas wykonania o 50 roboczogodzin. Anna Lubczyk wykonuje przeciętnie 209 proc. Normy” [6].Walentynowicz uważała, że jako osoba z plakatów i gazet traktowana była przez współpracownice i współpracowników nieufnie [7], jej sytuacja w Stoczni była więc niełatwa.
Dla uznania zasług w 1953 roku została matką chrzestną statku. Po uroczystości wodowania odbyła się impreza, podczas której Walentynowicz była zmuszona do picia alkoholu, choć musiała wrócić do domu, żeby zająć się małym synem, doświadczyła także zaczepek o charakterze seksualnym. Wspomina, że w tym samym roku zmieniła się organizacja pracy w Stoczni – grupy specjalistyczne zastąpiły wielozadaniowe zespoły złożone np. z: niterki, montera, ślusarza, gradowaczki i sprzątaczki [8].
Anna Walentynowicz została odznaczona Brązowym (w 1953 i 1957), Srebrnym (1961) i Złotym (1966 [9]) Krzyżem Zasługi za pracę w Stoczni Gdańskiej. Odznaczenia zwróciła w listopadzie 1984 roku do Kancelarii Rady Państwa w akcie protestu przeciwko zamordowaniu księdza Jerzego Popiełuszki. O tym geście pisała prasa zagraniczna. Anna Walentynowicz tłumaczyła mediom, że chce w ten sposób zwrócić uwagę na okoliczności śmierci kapelana, łamanie praw człowieka i represje w PRL-u.
Przypisy:
[1] S. Cenckiewicz, Anna Solidarność. Życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki (1929-2010), Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2010, s. 39.
[2] Ibidem.
[3] http://sierpien80.polskieradio.pl/ludzie/osoba.aspx?id=185028, z dn.10.07.2012.
[4] Zjawisko przodownicy/przodownika pracy mozliwe było w warunkach zatrudnienia na akord. Wynagrodzenie zależne było od konkretnie wykonanej pracy, np. ilości wyprodukowanych sztuk lub ilości wykonanych czynności (np. liczby zespawanych klap) a nie od liczby przepracowanych godzin. Istniały normy wykonanej pracy, które przekraczano.
[5] H. Krall, „Ludzi może i nie są źli”, http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,7775748,Ludzie_moze_i_nie_sa_zli___.html?as=1&startsz=x, z dn. 1.08.2012.
[6] S. Cenckiewicz, Anna Solidarność. Życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki (1929-2010), Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2010, wkładka ze zdjęciami.
[7] T. Jastrun, „Życie Anny Walentynowicz”, Agencja Artystyczna MTJ, Warszawa 2011,s. 41.
[8] T. Jastrun, op.cit., s. 41
[9] S. Cenckiewicz, „Anna Solidarność”, s. 188, http://ipn.gov.pl/__data/assets/pdf_file/0016/63016/1-25242.pdf#page=1&zoom=110.00000000000001,0,687, dostęp 10.08.2013.
Anna Maria Miler jest twórczynią Trasy „S” – Działaczek Solidarności, przewodniczką po tej trasie, a także koordynatorką projektu „Stocznia jest kobietą”. Szczegółowy biogram mogą Państwo znaleźć w dziale O NAS.