PL RU EN

To była naprawdę fajna kobieta. Rozmowa z Barbarą Szczepułą

alina pienkowska_okladkaBarbara Szczepuła, dziennikarka, felietonistka i reportażystka, zgodziła się udzielić wywiadu Metropolitance. Tematem rozmowy była jej książka o Alinie Pienkowskiej – kobiecie wyjątkowej, pielęgniarce, która została bohaterką „Solidarności”. Książka Alina Pienkowska. Miłość w cieniu polityki ukazała się na początku czerwca nakładem Wydawnictwa WAB .

 Z Barbarą Szczepułą rozmawiają Grażyna Knitter i Anna Miler

Barabra Szczepuła rozmawia z Grażyną Knitter, fot. A.M. Miler
Barabra Szczepuła rozmawia z Grażyną Knitter, fot. A.M. Miler

Skąd wziął się tytuł książki Alina Pienkowska. Miłość w cieniu polityki?
To jest książka o miłości – o wielkiej miłości Aliny Pienkowskiej i Bogdana Borusewicza. Miłość jest zawsze pasjonującym tematem.
Znała pani osobiście Alinę Pienkowską?
Pierwszy raz zetknęłam się z nią podczas strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku. Była już wtedy po uszy zaangażowana w działalność opozycyjną, aktywnie działała w Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża. Potem obserwowałam ją w listopadzie tego samego roku podczas strajku okupacyjnego służby zdrowia w urzędzie wojewódzkim. Gdy już w wolnej Polsce poznałam ją bliżej, rosła we mnie ciekawość: co sprawiło, że Alina – ładna, sympatyczna, wesoła dziewczyna nagle zaczęła zajmować się redagowaniem „Robotnika Wybrzeża”? Oczywiście można to tłumaczyć tym, że pochodziła z rodziny stoczniowej, ale to niczego nie wyjaśniało. Jej ojciec pochodził z biednej wsi na południu kraju, Polsce Ludowej zawdzięczał mieszkanie i pracę i w tej rodzinie nie było żadnej kontestacji systemu.
Alina zaczęła szukać własnej drogi. Niezgoda na system, w którym żyła, narastała w niej zanim jeszcze zetknęła się z Bogdanem Borusewiczem. A przecież nie było jej łatwo. Pierwsze małżeństwo nie udało się, ciężko pracowała, samotnie wychowywała syna Sebastiana.
Bogdana Borusewicza poznała pod koniec lat siedemdziesiątych.
To pierwsze spotkanie było zabawne: ona spodziewała się spotkać starszego pana, dojrzałego konspiratora, on zdziwił się widząc młodą osóbkę o wyglądzie maturzystki. Ale bardzo szybko znaleźli wspólny język. Pojawiła się też wzajemna fascynacja.
Pokazuje pani w swojej książce rolę, jaką odegrał Bogdan Borusewicz w przygotowaniu strajku sierpniowego w roku 1980.
Mało się o tym mówi, choć faktycznie to on decydował wówczas o najważniejszych sprawach. Był skupiony na tym, w co się angażował, nie chwalił się, nie opowiadał, jak wiele robi. Ważne rozmowy – także z Aliną – prowadził w miejscach, gdzie trudno było podsłuchiwać. Niczego nie zapisywał – był urodzonym konspiratorem.
Czy swój związek z Aliną Pienkowską także ukrywał?
Do pewnego czasu – tak. To żona Jacka Kuronia, Gaja, zwróciła uwagę, że Alina w pewnym momencie zaczęła się inaczej ubierać, zmieniła makijaż. Dostrzegła, jak Alina patrzy na Bogdana. Postawiła diagnozę: „Tu się kroi jakiś romans…”
Sierpniowy strajk był przełomowy nie tylko dla Polski. Także dla Aliny i Bogdana. Cytuję w książce Jerzego Borowczaka, który zauważył, że 31. sierpnia, po podpisaniu porozumień ze stroną rządową, wyszli ze stoczni razem. Widać było, że się kochają.
W całej książce sprawy wielkie, działalność związkowa, polityka, przeplatają się z uczuciowymi, a także z codziennymi problemami, z którymi Alina Pienkowska musiała się mierzyć.
Jak to w życiu. Podczas karnawału „Solidarności” Alina od rana do wieczora pracowała w Międzyzakładowym Komitecie Założycielskim NSZZ „Solidarność”. W opiece nad Sebastianem pomagali jej rodzice. Przytaczam w książce relację pani Romy Zawitkowskiej, bliskiej koleżanki Aliny, która czasem odprowadzała Sebastiana do dziadków. Alina zawsze przypominała jej, by mocno trzymała małego za rękę. Bała się, że esbecy mogą go porwać.
Nie było to zagrożenie wydumane…
Bynajmniej. Już przed Sierpniem w gdańskim SB przygotowano plan, który przewidywał zmuszenie pierwszego męża Aliny, by wystąpił do sądu o pozbawienie jej praw rodzicielskich. Odebranie Sebastiana miało zniechęcić Pienkowską do działalności w Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża. Pośrednim, ale najważniejszym celem tej operacji był Bogdan Borusewicz.
Jak układały się relacje między Sebastianem i Bogdanem?
Na początku, kiedy żył jego ojciec, Sebastian – jak to dziecko – był niezadowolony ze związku matki z Bogdanem. Okazywał to po dziecinnemu, krzykiem, tupaniem, płaczem. Bogdan próbował w różny sposób zaskarbić sobie jego przychylność, zdobyć jego uczucia. W końcu się udało, ale nie było to wcale proste. A cała sytuacja była oczywiście najtrudniejsza dla Aliny.
Ale prawdziwe trudności miały dopiero nadejść…
Dramatyczny był okres stanu wojennego i kolejne lata, gdy Bogdan się ukrywał. SB nie spuszczało oka z Aliny, bo to ona miała doprowadzić esbeków do Borusewicza, który był mózgiem solidarnościowej konspiracji na Wybrzeżu. Każde ich spotkanie musiało być drobiazgowo przygotowane. Pienkowska zmieniała stroje, środki lokomocji, aby zgubić esbecki „ogon”. Nawet ich ślub był konspiracyjny. A narodziny Kingi? Gdyby nie kilkoro odważnych ludzi, nie przyjęto by Aliny na oddział położniczy, bo SB zabroniła tego kierownictwu szpitala. Bogdan nie mógł się nią wtedy opiekować. Muszę się przyznać, że zbierając materiał do książki coraz bardziej podziwiałam Alinę Pienkowską. Była silna i zdeterminowana, pewna, że to, co robi jest słuszne.
Czy mogłaby być wzorem dla dzisiejszych kobiet?
Sebastian i Kinga mówią, że Alina i Bogdan kłócili się tylko o politykę. Borusewicz uważa, że Alina odznaczała się większym radykalizmem niż on, ale zarazem była rozsądna i umiała dokonywać właściwego wyboru.
Kiedy już w wolnej Polsce Bogdan był posłem a Alina senatorem, Kingą opiekowali się rodzice Aliny. Natomiast kilkunastoletni Sebastian przechodził okres buntu i Alina zdecydowała wtedy, że nie będzie kandydować na kolejną kadencję. Poświęciła osobiste ambicje dla rodziny.
Dlaczego tak mało kobiet pojawia się w historii „Solidarności”? Dlaczego nie widać ich na zdjęciach, w filmach?
Może dlatego, że były odsuwane do drugiego rzędu. Ale Alina się nie dawała, podobnie jak Anna Walentynowicz czy Joanna Gwiazda. To Alina w sierpniu roku 1980 zadzwoniła do Jacka Kuronia, do Warszawy, z wieścią, że stanęła Stocznia Gdańska. Dzięki niej świat za pośrednictwem Radia Wolna Europa dowiedział się o rozpoczęciu strajku. Potem, 16. sierpnia wraz z koleżankami zatrzymała przy bramie rozchodzących się do domu robotników. Wśród nich był jej ojciec, któremu ktoś powiedział: „Gdzie ty idziesz? Przecież twoja córka była tu przed chwilą i krzyczała, żeby nie wychodzić ze stoczni i walczyć dalej”.
Alina była politycznie wyrobiona, spotykała się z wieloma ludźmi, dużo czytała i naprawdę wiedziała, czego chce.
A w wolnej Polsce?
W 1989 roku zajęła się w „Solidarności” służbą zdrowia, bo jako pielęgniarką dobrze się na tym znała. Od kilku osób słyszałam relacje o tym, jak przemawiała w audytorium Akademii Medycznej. W skupieniu słuchali jej także profesorowie. Jej – pielęgniarki!. Była zdeterminowana, by wprowadzać reformy.
Czy Alina Pienkowska nie powinna była zostać ministrem zdrowia?
Mężczyzna nie wahałby się, po prostu objąłby to stanowisko. Ona miała wątpliwości, czy da sobie radę, mimo, że miała kwalifikacje i była przygotowana merytorycznie, no i potrafiła dobierać doradców. W końcu jednak zaproponowała kandydaturę Władysława Sidorowicza, a krótko potem poszła z delegacją pielęgniarek w proteście pod budynek ministerstwa! Opisuję w książce tę niemal filmową scenę. Podobnie zresztą było z Kuroniem, który był w rządzie Tadeusza Mazowieckiego Ministrem Pracy. Mimo, że się przyjaźnili, Alina twardo domagała się podwyżek dla pielęgniarek. Miała miejsce komiczna sytuacja: Alina mówi: „Jacek, zrób coś, nie mamy pieniędzy”. Na to on wyciąga portfeli i pyta: „Ile potrzebujesz, bo mogę ci pożyczyć?”.
Ludzie się zmieniają. Alina Pienkowska zmieniała się, nie tylko przez chorobę, ale też z rozgoryczenia i żalu, że nie wszystko w kraju idzie tak, jak sobie wyobrażali twórcy „Solidarności”. Pojawiło się poczucie odrzucenia.
Starałam się pokazać w książce narastanie nieporozumień między czołowymi postaciami „Solidarności”. Alina z Bogdanem zostali w pewnym momencie przez „Solidarność” odrzuceni. Związali się z Unią Demokratyczną, którą „Solidarność” postrzegała wtedy jako wroga.
Oboje bronili rządu Suchockiej. Na zjeździe związku w Zielonej Górze w sierpniu 1992 roku Bogdana Borusewicza przez pół godziny nie dopuszczono do głosu. Został wyklaskany i wygwizdany. Alina była solidarna z mężem.
Mnóstwo czasu i wysiłku poświęciła pani na zebranie materiału do książki. Ile czasu pracowała pani nad nią?
Półtora roku, ale równie dobrze mogłabym powiedzieć, że dwadzieścia lat, bo już dużo wcześniej prowadziłam rozmowy z Aliną, Bogdanem i wieloma innymi osobami, które pojawiają się w książce.
Jaki jest pani, autorki wielu książek, dziennikarki, która często pisze o losach kobiet, przepis na herstory, czyli historię kobiety?
Zgodnie z receptą Ryszarda Kapuścińskiego staram się zawsze podchodzić do swoich bohaterek (i bohaterów) przyjaźnie. Trzeba ich polubić. Pisząc o Alinie Pienkowskiej, nie chciałam jednak jej idealizować, lukrować. Książka tylko wtedy będzie ciekawa, gdy pokaże się bohaterkę z jej śmiesznostkami i ułomnościami. Gdy przedstawi się ją w sytuacjach komicznych i tragicznych. Zapewniam, że była to naprawdę fajna kobieta, sympatyczna, przychylnie nastawiona do ludzi, nieagresywna, a przy tym oryginalna. Cieszę się, że ją znałam, że wiele razy z nią rozmawiałam. To bardzo mi pomogło w pisaniu.
Pisząc o strajku okupacyjnym służby zdrowia w budynku urzędu wojewódzkiego w Gdańsku w listopadzie 1980 roku, stwierdziła pani, że Alina stanęła na jego czele, bo chciała dorównać mężczyźnie, którego kochała.
To mógł być jeden z motywów jej postępowania, ale nie najważniejszy. Oczywiście była ambitna i chciała mu dorównać, jak to zakochana kobieta – chciała, by był z niej zadowolony. Zawsze podkreślała jego rolę.
Byli małżeństwem partnerskim, ale ona była w nim do końca życia zakochana – jak twierdzi ich córka – jak nastolatka. Kiedy mieszkali na Przymorzu, codziennie chodzili na spacery na plażę, potem w Osowej chodzili z psem do lasu.
Różnili się? 
Bardzo, Alina była otwarta i wesoła, Bogdan skryty i nieufny.
Ania Miler: Poruszyła mnie scena, kiedy Alina Pienkowska zatrzymała uczestników strajku, opuszczających stocznię. Miała wtedy dokładnie tyle lat, co ja teraz, dwadzieścia osiem. Zastanawiam się, czy byłabym na tyle odważna, by coś takiego zrobić. Musiała być bardzo odważna. 
Rzeczywiście była. To także ważny rys jej osobowości.
Dziękujemy za rozmowę.
———————————————————————————————–
alina pienkowska_okladka
 
 
Barbara Szczepuła, Alina Pienkowska. Miłość w cieniu polityki, Wydawnictwo WAB 2013.
 

Projekt Metropolitanka
Metropolitanka to projekt herstoryczny (z ang. “her story” – „jej historia”, w przeciwieństwie do “his story” – „jego historia”), który opowiada o roli kobiet w historii, często pomijanej w akademickich, szkolnych oraz codziennych rozmowach. Herstory, czyli historie opowiadane z perspektywy kobiet, mają pełniej odmalować dzieje Pomorza.

Organizator

Projekt Metropolitanka Miasto Gdańsk

© 2023 Metropolitanka
All Rights Reserved. | Deklaracja dostępności