PL RU EN

Trasa "P": Wspomnienia Marii Jagody-Madalińskiej

Stocznia Gdańska im. Lenina 
Wspomnienia lekarki – Marii Jagody-Madalińskiej zatrudnionej w służbie zdrowia Stoczni Gdańskiej im. Lenina (od 1962 do 1980 roku).

Po ukończeniu studiów w Akademii Medycznej w Gdańsku i uzyskaniu dyplomu lekarza medycyny, przystąpiłam do poszukiwania pracy w służbie zdrowia w Trójmieście. Był to trudny okres dla uzyskania pracy, lecz zawarty związek małżeński z inżynierem budownictwa okrętowego doktorem inżynierem Jerzym Jagodą zameldowanym w Gdańsku był dodatkową motywacją do załatwienia tej sprawy. Mieszkaliśmy u rodziny w Gdańsku. Wędrowałam do placówek służby zdrowia, czasem z moim małym synkiem Piotrem, szukając pracy bezskutecznie. Spotkanie z lekarzem miejskim Gdańska doktorem Mieczysławem Szafranem zaowocowało skierowaniem do Stoczni Gdańskiej.

JagodaMadalinska_i_Dombrowska_fot.LSalamacha
fot. Larysa Sałamacha
Zdjęcie zrobione w sierpniu 2012 w Gdańsku na spotkaniu z doktor Marią Jagoda-Madalińską (po prawej) i pielęgniarką Heleną Dombrowską (po lewej). Obie pracowaly w Stoczni Gdańskiej im. Lenina.
Pamiętam, że była to dla mnie radość, ale jednocześnie zatroskanie. Po stażach podyplomowych w Klinice, Szpitalu Miejskim w Gdyni i Gdańsku, gdzie pracowałam pod fachowym nadzorem specjalistów lekarzy klinicznych, spotkałam się z warunkami w przychodni stoczniowej, gdzie przepełnione, ciasne poczekalnie, budziły we mnie niepewność czy podołam pokonać szybki rytm pracy, mając krótkie doświadczenie w kontakcie z pacjentem.Wspominam, jak świętej pamięci kierownik Przychodni Stoczniowych doktor Kazimierz Badowski potrafił młodych lekarzy zachęcać, szkolić i nagradzać. Mimo złego stanu zdrowia, zawsze był do dyspozycji i konsultował w przypadkach organizacyjnych i merytorycznych nasze wątpliwości. Stocznia Północna, Stocznia Remontowa, a najdłużej Stocznia Gdańska były dla mnie szkołą współżycia z ludźmi pracującymi na różnych stanowiskach w administracji. W tej pracy towarzyszyła mi pielęgniarka Helena Dombrowska, obecnie seniorka na emeryturze, wspaniała koleżanka, doskonale znająca pracę pielęgniarki w dużym przemysłowym zakładzie. Potrafiła kierować ruchem pacjentów, ale jednocześnie, znając ludzi, często doradzała i wspierała ich w trudnych chwilach w pracy i w kłopotach rodzinnych.. W tych latach lecznictwo w rejonach stoczniowych prowadzone było w pełnym zakresie: nadzór i badania profilaktyczne uzgodnione z pionem Bezpieczeństwa i Higieny Pracy oraz inspekcją pracy, a także kierownictwem podległych Wydziałów przynależnych do rejonu – co dawało kompleksowy nadzór i doskonałe możliwości pełnej ochrony zdrowia stoczniowców. Atmosfera wśród lekarzy, administracji oraz pracowników była przyjazna, „Solidarność” właśnie tutaj rozkwitała i zaowocowała w ruchu społecznym wolności pod kierownictwem, między innymi, byłego prezydenta Lecha Wałęsy, który był zatrudniony jako elektryk okrętowy na wydziale W4. Zawsze był solidarny, dumny i niezależny, nie chorował, był mocny fizycznie i psychicznie. Tak go pamiętam.
Z trudnego okresu lat 70. wspominam z szacunkiem twardych w postępowaniu stoczniowców. Dyżurowaliśmy całodobowo w rejonach lekarskich, bo trudno było przewidzieć, co się zdarzy, a bywało różnie… Byliśmy z pielęgniarkami wsparciem moralnym i zabezpieczeniem opieki zdrowotnej. Przychodzili do nas pracownicy zatrudnieni na dyżurach, dzielili się lękiem i wątpliwościami. Rozmawialiśmy, kogo aresztowano, a kto w niewyjaśnionych okolicznościach umarł we własnej wannie.
Byliśmy razem już wtedy solidarnie.
Wspominam też doktora Władysława Mielocha, ordynatora oddziału wewnętrznego, który w czasie oblężenia Stoczni w 1970 roku cały czas nie opuszczał Szpitala Stoczniowego i sam zmarł z przemęczenia na ostry zawał serca.
Pocieszeniem i wsparciem dla nas, lekarzy, był również świętej pamięci doktor Waldemar Beneda, zawsze życzliwy, kompetentny i decyzyjny, był wsparciem również dla personelu medycznego. Współpracowaliśmy w pracy jak w rodzinie.
Kiedy po zakończeniu obławy w Stoczni, po dyżurze wychodziłam Trzecią bramą ze Stoczni, było pusto. Trzymałyśmy się pod ramię z doktor Krystyną Łozowską, kiedy naprzeciw wyjścia stał pluton wojska z karabinami. Jak we śnie przeszłyśmy powoli po schodach na przejście ponad torami. Odprężenie. Nic się nie stało. W domu czekały rodziny, dzieci.
Lata pracy i specjalizacje, miałam dużą rodzinę, trzech synów i córkę, ale zawsze szłam do pracy w Stoczni Gdańskiej z radością, tam było moje codzienne, prawdziwe miejsce pracy. Stocznię Gdańską opuściłam w kwietniu 1980 roku. Przeszłam do Wydziału Zdrowia w Urzędzie Wojewódzkim. Tam pełniłam inne zadania przed i po Strajku Stoczni w Sierpniu 1980 roku. Przyznam, że tęskniłam, siedząc za biurkiem, że nie jestem w tych dniach z moimi stoczniowcami, ale wędrowałam często pod Drugą bramę, aby zobaczyć – byłam tam i tu. Wspominam te trudne lata z satysfakcją i dumą.

Maria Jagoda-Madalińska

Projekt Metropolitanka
Metropolitanka to projekt herstoryczny (z ang. “her story” – „jej historia”, w przeciwieństwie do “his story” – „jego historia”), który opowiada o roli kobiet w historii, często pomijanej w akademickich, szkolnych oraz codziennych rozmowach. Herstory, czyli historie opowiadane z perspektywy kobiet, mają pełniej odmalować dzieje Pomorza.

Organizator

Projekt Metropolitanka Miasto Gdańsk

© 2023 Metropolitanka
All Rights Reserved. | Deklaracja dostępności