PL RU EN

Trasa "S": Alina Pienkowska-Borusewicz

Alina Pienkowska-Borusewicz – urodziła się w 1952 roku w Gdańsku. Pracowała w stoczniowej przychodni jako pielęgniarka.

Autorka: Anna Miler

A. Pienkowskafot. Stanisław Składanowski/ECS

O istnieniu opozycji w PRLu, Komitecie Obrony Robotników oraz piśmie „Robotnik” dowiedziała się w 1977 roku podczas pobytu u wujka w Wielkiej Brytanii. Po powrocie do Polski zaczęła pytać o „Robotnika” w pracy. Osoba, od której otrzymała zeszyt tej poszukiwanej przez siebie gazety, w komentarzu do jego zawartości stwierdziła, że zbyt mało jest tam informacji o Stoczni. W efekcie czego Pienkowska napisała tekst „o złych warunkach pracy, o wypadkach, o niskich płacach”i i zaniosła go do Bogdana Borusewicza, którego adres znalazła w piśmie. Od 1978 roku działała w Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża, była członkinią redakcji „Robotnika Wy­brzeża”, gdzie publikowała teksty o sytuacji w służbie zdrowia, warunkach pracy, a także chorobach zawodowych w Stoczni Gdańskiej. Jesienią 1978 roku przeniesiono ją do przychodni innego zakładu – Elmoru, aby odsunąć ją od Stoczni. Kiedy stała się niewygodna również w Elmorze, w kwietniu 1980 roku przeniesiono ją z powrotem do stoczniowego zakładu przy ul. Jana z Kolna. Zgodnie z ówczesnym prawem pracy nie mogła zostać zwolniona, ponieważ była jedyną żywicielką rodziny (miała na utrzymaniu kilkuletniego syna) oraz przeszła chorobę zawodową. W czasie, gdy zapadła decyzja o powrocie Pienkowskiej do poprzedniego miejsca pracy, dyrektor Elmoru wysłał pismo do dyrekcji Związku Pracodawców Służby Zdrowia, w którym oskarżał ją o rażące naruszenie dyscypliny – miała opuścić trzydzieści dni pracy, dopuścić się zaniedbań w pracy, w tym piśmie również informował o skargach pacjentów. Petycję przesłaną do dyrektora ZOZu sprzeciwiającą się tym oskarżeniom podpisało 311 osób. Pielęgniarkę poparła Rada Zakładowa Elmoru. W książce wniosków i skarg pojawiło się kilkadziesiąt pozytywnych opinii o jej pracy. Przeniesienie utrzymano w mocy, ale jej zawodowa reputacja pozostała nienaruszona.
Rano 14 sierpnia 1980 roku przez okna przychodni zobaczyła rozpoczynającą się na terenie Stoczni Gdańskiej demonstrację, przeczytała wypisane na plakatach żądania. Z telefonu w przychodni (stoczniowe zostały już odcięte) zadzwoniła do Warszawy, do Jacka Kuronia, który latem 1980 roku odpowiadał za sieć informacyjną o strajkach w całej Polsce, to jemu przekazała informację o rozpoczęciu strajku w Gdańsku, a także o postulatach strajkujących, jak i apel o żywność dla nich.
„Na pewno już coś się z tymi telefonami działo, nie wiem, czy były słuchane, czy nie, ale Jacka głos się pojawił. Mówię: Jacku, chciałabym, żebyś zapisał postulaty. A Jacuś: Świetnie złotko, idę po długopis. Koleżanka stała na czatach, a ja czekałam, jak drzwi się otworzą i wpadną ubecy. To wyjście po długopis wydawało mi się wiecznością. Jacuś najpierw ochoczo wszystko pisał, mówił: tak, tak. Wreszcie mówię: Bezpieczeństwo dla strajkujących. On: Dla jakich strajkujących? Ja: Stocznia strajkuje. Wtedy on nieparlamentarnie coś powiedział – i rozłączyli rozmowę. Potem dzwoniliśmy do niego z telefonów kolejowych, bo kolej miała własną sieć łączności. Tyle że trzeba było się przebrać i wyjść ze stoczni bocznym wyjściem, żeby ubecy nie zauważyli. Nie wiedziałam, gdzie iść na tę kolej, więc poszłam do informacji. Stwierdziłam, że jak mają mnie szarpać, to lepiej żeby ktoś widział. Więc nie szłam do żadnych zawiadowców, tylko do okienka „informacja”. Była spora kolejka. Pytam: Czy mogę zadzwonić? Pani: Proszę. Uprzedzam, że jestem ze strajkującej stoczni. Ona: Proszę bardzo. Mówiłam rzeczy polityczne, przekazywałam apel do mieszkańców o żywność, a kolejka zachowywała się tak, jakbym pytała o godzinę odjazdu pociągu”ii.
Z Ra­dia Wolna Eu­ropa o strajku dowiedziały się załogi innych zakładów i przyłączały się do protestu. Jesz­cze tego same­go dnia w blokach sąsiadujących ze Stocznią Pienkowska zbierała żyw­ność dla strajkujących.
Wzywała 16. sierpnia do pozostania w Stoczni i kontynuowania strajku. Do Bramy nr 3, gdzie zatrzymywała wracających do domów robotników i robotnice, podwiózł ją samochodem dziennikarz (radziła się Bogdana Borusewicza, czy może mu zaufać, obawiała się, że może to być pracownik Służby Bezpieczeństwa). Spotkanych po drodze pytała: co z ludźmi z zakła­dów, któ­re poparły Stocznię? Wymusiła na strażnikach za­mknięcie bra­my, przekonując ich, że ma coś ważnego do powiedzenia. Zakomunikowała wycho­dzącym, że strajk przy Bra­mie nr 2 trwa cały czas (chociaż nie mogła mieć pewności, że tak w rzeczywistości było). Namawiała robot­ników i robotnice do solidarnego wystąpienia w obronie mniej­szych zakładów, ponieważ im nigdy nie uda się osiągnąć sukcesu, jeśli będą działały w osamotnieniu. W tych słowach za­warła to, co kilka dni później zostało ujęte w pojęciu „Solidar­ność”. Wśród zatrzymanych przez nią wychodzących znalazł się również jej ojciec, który pracował w Stoczni.
Alina Pienkowska była przewodnicząca komitetu strajkowego, a później zakładowego w przychodni. Była członkinią prezydium Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego oraz współredaktorką 21 postulatów. Wraz z Joanną Dudą-Gwiazdą i dwiema innymi kobietami grupowała postulaty spływające z całego kraju, dzieliła ja na polityczne, ekonomiczne oraz społeczne.
Wraz z Barbarą Przedwojską zredagowała 16. postulat dotyczący służby zdrowia („Poprawić warunki pracy służby zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym”), a także 30 załączników do niego – do których redagowania zaprosiła osoby uważane za ekspertów w dziedzinie. „Sam postulat był przecież zbyt ogólny. Chodziło o to, żeby dopisać coś konkretnego, aby łatwiej było później rozliczyć z tego rząd. Dziś niektóre z tych załączników wydają się śmieszne, jak np. żądanie dobrej jakości węgla dla szpitali i żłobków, ale takie to wtedy były czasy – wspominała Przedwojska”iii. Razem z zespołem zredagowała również 20 załączników do Porozumień Sierpniowych. Podczas strajku kontrolowała ruch osób przybywających do Stoczni.
„Z takimi ludźmi jak Alinka, to jeszcze dziś można byłoby dokonywać wielkich rzeczy”, wspomina ze wzruszeniem Lech Wałęsa. Niektórzy twierdzą, że jako pielęgniarka nosiła w sobie kompleks lekarzy i była wobec nich instynktownie nieufna. «Tak pewnie myślą o niej ci, którzy jej dobrze nie poznali. Alina, jako doświadczona opozycjonistka, przejawiała czujność» – wyjaśnia Władysław Sidorowicz”iv.
Była sygnatariuszką Porozumień Sierpniowych. Została przewodnicząca Sekcji Służby Zdrowia Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”. O swojej obecności w tworzącym się NSZZ „Solidarność” mówiła 12 września 1980 roku: „Obecnie czuję, że muszę być, bo niewiele osób po prostu ma jakąś wyobraźnię, jak te związki tworzyć, jakie one mają być. Ja mam pewne przygotowanie, przez te trzy lata byłam w wolnych związkach”v. W zakładach pracy radziła, jak zakładać związki zawodowe.
Przez wzgląd na fakt, iż rząd nie wywiązywał się ze swoich zobowiązań dotyczących służby zdrowia, w Sali Herbo­wej Urzędu Wojewódz­kiego w listopadzie 1980 roku wybuchł strajk okupacyjny przedsta­wicielek i przedstawicieli opieki medycznej. Pienkowska została przewodniczącą komitetu strajkowego. Otrzymała wówczas przydomek „Mała Wiedź­ma”. Jak wspomina Elż­bieta Seferowicz: „odtąd było wiadomo, że Alina to nasza przywódczyni, to «nasz Wa­łęsa» w służbie zdrowia”vi. Podczas strajku w Sali Herbowej uda­ło się jej zdobyć posłuch ponad setki osób z roż­nych stron Polski, również nieznanych jej wcze­śniej: doktorów habilitowanych, far­maceutów i pielęgniarek. Nawet profesorowie słu­chali jej z uwagą, znajdując w jej sło­wach inspira­cję do działania.
W listopadzie 1981 roku w proteście przeciwko metodom kierowania NSZZ Solidarność przez Lecha Wałęsę opuściła Zarząd Regionu. Po wprowadzeniu stanu wojennego została internowana, skąd została zwolniona w lipcu 1982 roku. Była współpracowniczką Regionalnego Komitetu Koordynacyjnego, wraz z z Haliną Szumiało i Romaną Zawitkowską organizowała mieszkania dla działaczy podziemnej „Solidarności”. W maju i sierpniu 1988 roku angażowała się w strajki w Stoczni Gdańskiej. Nie uczestniczyła w obradach Okrągłego Stołu w akcie protestu przeciwko niereprezentatywności delegacji służby zdrowia. W latach 1991-93 była senatorką, w latach 1998-2002 radną Miasta Gdańska.
Zmarła w 2002 roku. Po śmierci New York Times upamiętnił ją artykułem wspomnieniowym.
Otrzymała tytuł Honorowego Obywa­tela Miasta Gdańska, jej imię nadano jednej z gdańskich ulica, jest pa­tronką Wo­jewódzkiego Zespołu Szkół Policealnych w Gdyni, który szkoli między inny­mi przyszłe pielęgniarki i przyszłych pielęgnia­rzy. Pośmiertnie, w 2003 roku otrzymała nagrodę Pro Publico Bono „W imię człowieczeństwa”.
W 2006 roku została pośmiertnie odznaczona Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski „za wybitne zasługi w działalności na rzecz przemian demokratycznych w Polsce”.

 

Bibliografia
1. http://www.encyklopedia-solidarnosci.pl.
2. Łączy nas Solidarność. Kronika „Solidarności” Służby Zdrowia 1980-2005,
pod red. S. Grzonkow­skiego i Waldemara Szkiela, Inicjatywa Wydawnicza PULS „Soli­darność”, Sekreta­riat Ochrony Zdro­wia NSZZ „Solidarność”, Warszawa 2006.
3. Szcześniak E., Borusewicz – Jak runął mur, Oficyna Wydawnicza VOLUMEN, Warszawa 2005.
4. „Robotnik Wybrzeża”, nr 2-7.

Projekt Metropolitanka
Metropolitanka to projekt herstoryczny (z ang. “her story” – „jej historia”, w przeciwieństwie do “his story” – „jego historia”), który opowiada o roli kobiet w historii, często pomijanej w akademickich, szkolnych oraz codziennych rozmowach. Herstory, czyli historie opowiadane z perspektywy kobiet, mają pełniej odmalować dzieje Pomorza.

Organizator

Projekt Metropolitanka Miasto Gdańsk

© 2023 Metropolitanka
All Rights Reserved. | Deklaracja dostępności