PL RU EN

Wspomnienie o Lucynie Legut

Ta herstoria jest niezwykła, głównie dlatego, iż przyszła do nas drogą listowną, w kopercie, nakreślona ręką wprawnej episolografki, pani Zofii Krzywy. Serdecznie jej za tę relację dziękujemy i zapraszamy do lektury…

Zachęcona artykułem zamieszczonym w „Gazecie Wyborczej” z dnia 24 I 2012r. – „Czas na gdańskie herstory” i idąc za sugestią pani Aleksandry Kozłowskiej, pragnę napisać słów parę o wybitnej artystce (tak, tak!), która z Trójmiastem, zwłaszcza z Gdańskiem, związała się na większość swego życia. To właśnie miasto pokochała, jemu oddała wszystko, a zwłaszcza talenty, którymi Bóg tak hojnie ją obdarował. Była aktorką, malarką i pisarką, a przy tym genialnie gotowała. Prawdę mówiąc, wszystko, czego się tknęła, było naprawdę świetne. Z panią Lucyną Legut łączyła mnie kilkudziesięcioletnia przyjaźń, opierająca się głównie na wymianie listów. Pozostały po niej dwa ogromnie segregatory listów, wycinków prasowych, przeróżnych materiałów związanych z działalnością artystyczną, i nie tylko, które dostawałam regularnie od ARTYSTKI. Mam jej przezabawne książki, a także obrazy, głównie portrety i portreciki malowane na desce – przepiękne! Przypominają bizantyjskie ikony… Wszystkie kobiety z tych obrazów mają coś z Madonny. Są tajemnicze, uduchowione, subtelne. Moja ośmioletnia wnuczka Marcysia, mająca duże zdolności plastyczne, patrzy na nie jak urzeczona, a zatem działają na wszystkich.Lucyna Legut, zwana przez przyjaciół Luchą, kochała życie do utraty tchu i czerpała z niego garściami, Wiele też dawała od siebie, zapamiętując się w przyjaźni, miłości, sztuce, gotowaniu, zbieraniu grzybów w ukochanym przez siebie Lipuszu, dokąd jeździła z siostrą Ludmiłą do „zamczyska” pana Igora M. Zebrane, przerobione i zaprawione grzyby zwykła rozdawać przyjaciołom, rzadko zjadała je sama. Podobnie postępowała z tortami orzechowymi czy gołąbkami po galicyjsku.Życie Lucyny Legut to jedna wielka anegdota. Opowieści o niej można snuć  w nieskończoność. Trudno jednakże stworzyć portret Artystki tak nietuzinkowej, oryginalnej, ciekawej i niejednoznacznej. Bawiła wszystkich – od dzieci do staruszków; potrafiła śmiać się z siebie, dając tym samym dowód swojemu poczuciu humoru, swojej inteligencji oraz braku nadęcia.
Pozostawiła po sobie ogromny dorobek artystyczny. Wystarczy w wyszukiwarce wpisać hasło Lucyna Legut, aby pojawiły się setki wyników prezentujących jej prace zarówno literackie, jak i malarskie, tytuły sztuk teatralnych, w których grała w Teatrze Wybrzeże.
W 74. roku życia, a więc 11 lat przed śmiercią (zmarła 4 III 2011r.), wydała wspomnienia pod tytułem „Zacznijmy od pomidorów”, gdzie swoją działalność artystyczną uzasadniła takimi oto słowami:
Dlaczego maluję, piszę i jestem aktorką? Otóż robię to wszytko z chytrości: chcę żyć trzy razy dłużej! Żyję kiedy jestem na scenie, kiedy piszę i kiedy maluję. Maluję przeważnie portrety, bo mnie interesują ludzie, w portrecie mogę wydobyć z człowieka to, o czym on sam nie wie. Maluję świątki, bo jestem góralką i ciągle jeszcze pamiętam smutnych chrystusików z przydrożnych kapliczek. I maluję to, co mi się śni nocą lub też na jawie, a czego nie potrafię ująć w słowa. Prowadzę niekończący się monolog. Robię to za pomocą malarstwa i literatury. Mam sobie dużo do powiedzenia. Jeżeli to, co mówię do siebie wyda się komuś bliskie i pomyśli, że prowadzę dialog właśnie z nim, zdobędę dodatkową odrobinę szczęścia: „Moja sztuka przyda się komuś, nie tylko mnie samej”.
4 marca 2012r. minie rok od śmierci Lucyny Legut. 27 marca, w Międzynarodowy Dzień Teatru, skończyłaby 86 lat. Myślę, że warto uczcić tę wspaniałą osobę takim właśnie wspomnieniem o NIEJ.
27 marca 2012r. w kościele św. Jana w Gdańsku odprawiona została msza święta za duszę ARTYSTKI i jej przyjaciół, zamówiona przez siostrę Ludmiłę. Jest to wiadomość dla wszystkich, którzy mają w sercu i pamięci tę kochaną, ciepłą, dobrą i nietuzinkową LUCHĘ, której twórczość i działalność jeszcze bardziej rozsławiła piękny Gdańsk.
P.S.Chcąc uczcić któreś urodziny czy imieniny ARTYSTKI, napisałam grafomański wierszyk, którego fragmenty przytaczam:
„Opowieść o Lucynie, szalonej z gór dziewczynie”
Była sobie pewna Lusia nader ładna, nader zgrabna i przez to bardzo powabna.
Z roku Gutów pochodziła ta Lucyna roztomiła.
Miała wdzięków ponad miarę, a talentów takie mrowie,
że chodziło Jej po głowie różne takie tego, te …
Czym zachwycić człek się chce,
A że życie Ją nęciło do Krakowa zawitała, no i tam się rozwijała
artystycznie i duchowo… robiąc ciągle to i owo…
Ale wszystko co robiła ta Lucyna roztomiła było dobre, śliczne, wdzięczne
Malowanie i pisanie, gotowanie i sztuk granie miało zawsze klasę ex…
Tak już było, nawet sex.
Bo prócz darów od natury była bardzo pracowita,
Ta wspaniała z gór kobita.
Ale Kraków opuściła i do Gdańska wyruszyła,
No i lat już dziesiąt mieszka w pięknym grodzie LECHA, Leszka…
Tu korzenie zapuściła ta Lucyna roztomiła. Tutaj się realizuje.
Tutaj pisze, tu maluje… Więc gdańszczanie Ją kochają,
uwielbiają, podziwiają… Podziwiam Ją też i ja,
bardzo oddana
Zosia
Zofia Krzywy
Krótki biogram:
Lucyna Legut (urodzona w 27.03.1926, zmarła 04.03.2011) – aktorka teatralna, pisarka (autorka książek dla dzieci i młodzieży, pisała też słuchowiska radiowe, telewizyjne widowiska). Absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie, studiowała tam też na Akademii Sztuk Pięknych. Aktorka Teatru Wybrzeże w latach 1956-1991. Do jej bardziej znanych ról należą: Irina w „Szewcach” Witkacego (reż. Zygmunt Hübner), Martha z „Kto się boi Virginii Woolf?”. Jako pisarka zadebiutowała w 1960 roku książeczką dla dzieci pt. „Świerszcze mają sklep z instrumentami”. Napisała w sumie dwadzieścia dwie książki w tym: „Piotrek zgubił dziadka oko, a Jasiek chce dożyć spokojnej starości” i „Miłość trzynastolatki”. Oprócz tego publikowała w lokalnej prasie (Dziennik Bałtycki, Wieczór Wybrzeża, Głos Wybrzeża). Od 1975 roku zamieszkała w Gdańsku Żabiance. Otrzymała liczne nagrody i odznaczenia, m.in.: odznaka Zasłużony dla Ziemi Gdańskiej, Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Medal Honorowy z okazji 30-lecia Teatru Wybrzeże,Nagroda Prezydenta Miasta Gdańska w Dziedzinie Kultury.
Pełen biogram można znaleźć pod TYM adresem.Wspomnienia o artystce z Gazety Wyborczej Dziennika Bałtyckiego.
Projekt Metropolitanka
Metropolitanka to projekt herstoryczny (z ang. “her story” – „jej historia”, w przeciwieństwie do “his story” – „jego historia”), który opowiada o roli kobiet w historii, często pomijanej w akademickich, szkolnych oraz codziennych rozmowach. Herstory, czyli historie opowiadane z perspektywy kobiet, mają pełniej odmalować dzieje Pomorza.

Organizator

Projekt Metropolitanka Miasto Gdańsk

© 2023 Metropolitanka
All Rights Reserved. | Deklaracja dostępności