PL RU EN

"Emily Davison i jej życie pełne mężczyzn" Zuzanny Bazychowskiej

Zdobywczyni trzeciej nagrody w literackim konkursie herstorycznym 2013 w kategorii Szkół Ponadgimnazjalnych.

Emily_Davison
Źródło: http://pl.wikipedia.org

Emily Davison i jej życie pełne mężczyzn

Zuzanna Bazychowska

I LO Kościerzyna (godło: Olena Zulisja)

Zastanówmy się przez chwilę, oczywiście czysto hipotetycznie, nad losem Emily Davison. Spójrzmy chłodnym okiem na wydarzenia, które miały miejsce i pomyślmy o tym, ile w jej życiu mogłoby się zmienić, gdyby nie mężczyźni. Czyżby paradoks? Otóż nie, jedynie szczera i bolesna prawda.

Emily nie była jedynaczką. Ten fakt wydaje się być właściwym rozpoczęciem naszych rozważań, ponieważ dzięki niemu łatwo można dojść do wniosku, że skoro dziewczynka posiadała rodzeństwo, na pewno nie poświęcano jej tyle uwagi, ile otrzymywałaby będąc jedynym dzieckiem. Doskonale wiemy jak kilkuletnie dziecko może przeżywać sytuację bycia zepchniętym na drugi plan. Ojciec bardziej zainteresowany dorastającymi braćmi i ich wykształceniem. Matka zajmująca się domem i resztą rodziny, dająca każdemu jej członkowi taką samą cząstkę siebie, która z pewnością nie wystarcza małej dziewczynce, zapatrzonej w mamę jak w obrazek i chcącej ją mieć na wyłączność. Ale do rzeczy.
Ojciec Emily posiadał syna z poprzedniego małżeństwa. Jako, że sytuacja materialna rodziny nie była zła, chłopak prawdopodobnie otrzymał staranne wykształcenie. Mógł studiować na jednej z renomowanych uczelni, być może ukończył ją z dobrymi lub bardzo dobrymi wynikami. Cóż może nas skłaniać do takich stwierdzeń? Otóż fakt, iż brat naszej bohaterki w późniejszym czasie uzyskał stopień kapitana w Marynarce. Brzmi pięknie nieprawdaż? Jednak spójrzmy teraz na małą Emily. Pozbawiona wystarczającej ilości miłości rodzicielskiej, zaczęła szukać sposobu na zwrócenie na siebie uwagi i przyniesienie rodzicom takiej samej chluby, co jej brat. Dziewczynka była wówczas za młoda, aby zrozumieć, że ówczesny świat nauki sceptycznie podchodzi do zagadnienia wykształconych kobiet.
Nikt nie wyprowadzał jej z błędu, dlatego też niemal dorosła już Emily, po uzbieraniu wystarczającej ilości pieniędzy, podjęła naukę na uniwersytecie oksfordzkim, aż na czterech wydziałach: biologii, chemii, anglistyki i literatury. I chociaż w latach 90. XIX wieku zakaz studiowania kobiet na wyższych uczelniach już nie obowiązywał, gdy dziewczyna stanęła przed profesorami, domagając się przyznania jej słusznie wypracowanego tytułu naukowego, spotkała się z odmową i cichymi komentarzami. Dalsze stanowcze naciski Emily na uznanie jej pełnoprawną absolwentką studiów spotkały się z kolejną falą żartów i uśmieszków ze strony męskiej części towarzystwa.
Wytłumaczenie takiego obrotu spraw w tamtych czasach było nadzwyczaj proste: kobiety i tytuły naukowe nie mogą iść ze sobą w parze. To się zwyczajnie nie sprawdza! Jak można powierzyć kobiecie ważne badania z zakresu chemii, skoro do tej pory jedynym jej obowiązkiem było doglądanie gospodarstwa i opiekowanie się dziećmi? O nie, to nie może się udać!
W tym momencie zatrzymajmy się na chwilę i zastanówmy nad zaistniałą sytuacją, bo to ona może być uważana za punkt zwrotny w całym życiu dziewczyny. Przenieśmy wydarzenia sprzed stu lat w XXI wiek i spójrzmy na nie chłodnym okiem współczesnego obserwatora.
Załóżmy, że młodej kobiecie kończącej studia, dziekan będący mężczyzną, odmówi przyznania tytułu naukowego, argumentując to po prostu stwierdzeniem, że zadaniem kobiety jest siedzenie w kuchni i zmywanie garów, a nie zajmowanie się zdobywaniem wykształcenia. Wyobraźmy sobie, jaka burza rozpętałaby się wówczas w prasie. Setki wywiadów opowiadających o tym, jak źle owa studentka została potraktowana. Oburzenie środowiska feministycznego na impertynencję mężczyzn i w końcu pozbawienie dziekana stanowiska pracy za to głęboko niestosowne zachowanie. Jednym słowem, używając kolokwializmu: masakra.
A teraz z powrotem przenieśmy się do początków XX wieku, gdzie nikt nie pomyślałby nawet, aby podjąć w prasie temat skrzywdzonej przez mężczyzn kobiety. Jedyny artykuł, jaki mógłby się wówczas ukazać, to ten, który wyśmiewałby ochocze zapędy Emily, by zostać osobą wykształconą. Co młoda, utalentowana dziewczyna mogła wówczas czuć? Żal? Smutek? A może złość na cały rodzaj męski, który kobiety trzyma pod kloszem i nie daje im prawa rozwoju? Tego nigdy się nie dowiemy. Możemy jedynie domyślać się, że było to dla niej przeżycie nadzwyczaj traumatyczne, które popchnęło ją w ramiona organizacji feministycznej „Women’s Social and Political Union”.
Na początku zadaliśmy sobie pytanie, jak życie tej kobiety mogłoby się zmienić, gdyby nie mężczyźni. Odpowiedzią na to każdy powinien zająć się osobiście, ponieważ każdy z nas patrzy na sytuację inaczej, pod innym kątem. Ze swojej strony mogę wysnuć wniosek, że gdyby nie absurdalne uprzedzenia tamtej epoki, Emily, swoją inteligencją i samozaparciem mogłaby wiele osiągnąć w świecie nauki, a jej relacje z mężczyznami byłby więcej niż poprawne. Przekonawszy się w końcu do instytucji małżeństwa, może zostałaby mężatką, urodziłaby dzieci. Kto wie, czy nie byłaby kobietą spełnioną, taką, jakimi jest większość z nas, kobiet XXI wieku.
Jednak los przygotował dla Emily Davison coś zupełnie innego. Jej walka o swoje przekonania nie była prostą i usłaną różami drogą. Wręcz przeciwnie. Żyła w czasach, kiedy wiele razy ścieżka, którą obrała w życiu, prowadziła pod stromą górę. Nie uniknęła aresztowania za napaść na mężczyznę, którego omyłkowo wzięła za ministra skarbu Davida Lloyda George’a. Wraz z innymi sufrażystkami podjęła strajk głodowy i została poddana przymusowemu odżywianiu. Próbowała popełnić samobójstwo, aby zwrócić uwagę na to jak nieludzko, ona i inne działaczki ruchu feministycznego, są traktowane. Aż w końcu, reprezentowanie interesów „Women’s Social and Political Union” przypłaciła życiem.
Niewielu ludzi zna tę historię, kilkoro może o niej słyszało. Dla większości z nas okres początku XX wieku kojarzy się z I wojną światową i szybkim rozwojem cywilizacyjnym. Niekiedy przypominamy sobie o kimś takim, jak sufrażystka i stwierdzamy, że nie wiadomo, o co tyle szumu, skoro już niemal sto lat kobiety stoją na tej samej pozycji, co mężczyźni. Przecież walka o równouprawnienia to było tylko kilka manifestacji, na których nikt nie ucierpiał. A tak właściwie, o co te kobiety tak bardzo się kłóciły, przecież siedziały w domu, nic nie robiły, a mąż pracował od świtu do nocy i utrzymywał rodzinę.
Otóż nie! To tak nie wyglądało! Zapominamy o historii i o tym, ile nauk możemy z niej wyciągnąć. Dlatego tak ważne jest pamiętanie o tym, co było kiedyś. I niech historia Emily Davison, która zmarła, będąc stratowana przez królewskiego konia podczas wyścigów debry, przypomni nam, że sufrażystki były nie tylko manifestantkami. One naprawdę walczyły o coś ważnego dla ówczesnych kobiet. To im zawdzięczamy naszą obecną sytuację i to, że możemy być wolne. Nie zapominajmy o tym!
Już po raz ostatni, nadal czysto hipotetycznie, zastanówmy się nad losem tej brytyjskiej sufrażystki. Nie ulega wątpliwości, że bez ograniczeń ze strony mężczyzn, żyłoby się jej o wiele lepiej. Ale czy bez ich obecności w jej życiu, mogłybyśmy my, kobiety współczesne mówić o tym, że jesteśmy wolne? Pomyślmy nad tym bardzo dokładnie, bo odpowiedź wbrew pozorom jest prosta. Gdyby nie opór i wola walki wielu kobiet, takich jak ona, nadal nie mogłybyśmy głosować, nadal musiałybyśmy wyłącznie opiekować się domem oraz dziećmi i nadal byłybyśmy postrzegane jako gorsze. Nic nie dzieje się przypadkowo i bez przyczyny, więc może to dobrze, że sto lat temu ktoś taki jak Emily postanowił powalczyć o swoje racje, bo kto wie czy bez tego nadal mogłybyśmy dzisiaj, w 2013 roku, nazwać siebie wolnymi.
korekta do publikacji: Barbara Piórkowska

Projekt Metropolitanka
Metropolitanka to projekt herstoryczny (z ang. “her story” – „jej historia”, w przeciwieństwie do “his story” – „jego historia”), który opowiada o roli kobiet w historii, często pomijanej w akademickich, szkolnych oraz codziennych rozmowach. Herstory, czyli historie opowiadane z perspektywy kobiet, mają pełniej odmalować dzieje Pomorza.

Organizator

Projekt Metropolitanka Miasto Gdańsk

© 2023 Metropolitanka
All Rights Reserved. | Deklaracja dostępności